wtorek, 23 maja 2017

Który pies jest dla mnie?

     30.04.2017 roku odbyła się XXXII Krajowa Wystawa Psów Rasowych w Inowrocławiu. Pełna fotorelacja na moim facebook'owym fanpage'u: Pani Łapa. Była pełna kulturka! Ludzie nie pchali łapsk do zwierząt, a jeśli chcieli - pytali. Nie zabrakło też edukacji na temat tego, że jeśli podoba nam się któryś pies, powinniśmy dowiedzieć się jak najwięcej na temat wymagań rasy, najlepiej prosto od renomowanego hodowcy. Lecz czy koniecznie musimy tego psa kupić?
     Ruszamy. Z często poruszanym ostatnio tematem skąd wziąć psa, gdy się go chce. Coraz częściej widuję wpisy traktujące na ten temat, więc przyszła pora i na mnie. Czy się jest lepszym czy gorszym kiedy się bierze ze schroniska czy kiedy się kupuje. Już tutaj możemy uwzględnić różne chcenia i chęci. Jedno to zachcianka osoby, będącej zawsze na topie. Drugie to chęć wypełnienia jakiejś pustki. Niektórzy stwierdzają, że to już po prostu pora/może trzeba coś zmienić w życiu. Czasami potrzebuje się drugiego psa, nieraz jest to zwyczajny impuls. Ktoś może potrzebuje zwierzęcia do wykonywania konkretnego zadania. Co wtedy? Gdzie iść i jak sobie radzić? Czy wybór będzie słuszny i co ludzie powiedzą?

     Ile psów, tylu opiekunów. Pragnę w tym miejscu zaznaczyć, że każdy ma prawo być sobą i żyć tak, aby wszystko w sobie kochać, a przynajmniej akceptować. Ludzie się zmieniają, przez co czasy i psy nieubłaganie również. Najpierw pies był przedmiotem, potem narzędziem i źródłem zarobku, aby w końcu stać się pełnoprawnym członkiem rodziny. Jedni ludzie wprowadzają zmiany, innym będzie trudno je zaakceptować, ciężko niektórym przekodować mentalność. Stąd nieporozumienia. Osoba, która sama się nie rozwija i nie idzie do przodu, nie będzie tego dostrzegać u innych i frustrować się jak tak można, przecież zawsze było inaczej. To wcale nie oznacza końca tematu, puknij się w czółko i do widzenia. Prawdopodobnie są gdzieś w jej środku pokłady człowieczeństwa, a brak jedynie edukacji. Może zwyczajnie trzeba pokazać parę nowości. Pamiętajmy, że ma prawo pozostawać szczęśliwa z tym, jaka jest i jak postępuje. Dlatego dla jednych pies pozostanie elementem podwórka, dla drugich maszyną rozrodową województwa. Najpierw zalała potrzeba, chęć i moda posiadania psa na swoim podwórku, obrońcy terenu. Kto psa na dywan bierze, to jakiś chory jest. Następnie każdy chciał mieć psa rasowego, to oznaczało prestiż i klasę. Lecz nie każdy miał kasę. Kundle do schronisk. Nie każdy miał też kasę na hodowlę, a chciał na niej zarabiać. Kupujący takie pieski, często na prezenty, bo tańsze, posyłają je później do schronisk lub zwyczajnie porzucają. Ci, którzy lubią parę prozwierzęcych fanpage'ów na Facebooku, są bombardowani zdjęciami uciemiężonych suk, porzuconych szczeniaków i koszmarów interwencji w pseudohodowlach. Jesteśmy zasypywani hasztagami, żeby zwierząt nie kupować, a ratować, bo nastał ten kolejny etap. Trzeba się obudzić, bo robi się tego wszystkiego za dużo, brakuje czasu, cierpliwości, miejsca... Jest alarm, że trzeba zrobić coś z tymi zwierzakami, które już są na tym padole. W Ameryce mamy "high-kill shelters", w Polsce rzeki i lasy, gdzie indziej w ogóle niekontrolowane gromady zdziczałych psów. Co z nimi wszystkimi? Gdzie się mają podziać? Tak nastąpiło propagowanie adopcji i moda na nie.

     Teraz trudne pytanie. Który pies jest dla kogo? To zależy. Kto ile ma czasu, doświadczenia, cierpliwości, pieniędzy... Zależy od trybu życia i od tego, po co nam właściwie ten pies. Powiem tylko tyle: oby nie dla szpanu, a jeśli tak, to niech chociaż ma godne życie. Ktoś, kto potrzebuje psa do konkretnego zadania jak sport, pomoc lub od początku bezproblemowego w rodzinie, wybiera konkretną rasę, szczeniaka z dobrej, zarejestrowanej hodowli i płaci kasę, żeby był jak powinien, uważa na podejrzanie niskie ceny i poznaje miot przed zakupem. Wtedy nie powinno być problemów behawioralnych ani zdrowotnych, nie obchodzą nas te wyzwania, bo w końcu daliśmy za to kasę. Mi to pasuje i nikt nie ma prawa się do takiej osoby dowalić, że kupiła psa, a w schronisku tyle ich czeka. Widocznie wie, że nie da sobie z takim zwierzakiem rady, to bardzo mądre postępowanie, nie warto ryzykować, szczególnie kolejnym pobytem psa w schronisku. Jeśli taka osoba ma więcej czasu/ cierpliwości/ mniej pieniędzy, niech szuka takiego psa po schroniskach, fundacjach, też takich z konkretnymi rasami/typami, może nawet z nieciekawą przeszłością, może dopiero berbecia, może staruszka... Na pewno wtedy na naszej drodze znajdzie się ktoś, kto nam pomoże dobrać odpowiedniego towarzysza oraz poradzić sobie z jego ewentualnymi problemami. Kończymy na kimś, kto po prostu szuka towarzysza, ma mnóstwo czasu, trochę wiedzy lub po prostu zapału, żeby ją zdobywać. Niech te osoby nie biorą pierwszych lepszych szczeniaczków z ogłoszenia "oddam za darmo". Apeluję, aby pomogły tym najbardziej potrzebującym i problematycznym psom. Taka osoba może również wybrać sobie psa oczami, zwykle jest to ogromne wyzwanie zwieńczone sukcesem.
     Tylko nie bierzmy do siebie psa, bo "ktoś ma z tej samej hodowli", bo "ktoś też wziął ze schroniska", bo "tam dali mało i był zdrowy". Nie. To ma być Twój pies. Widocznie tamtej osobie taki pasuje, ale być może prowadzi inny tryb życia niż Ty lub inaczej mieszka, w innej okolicy, może zapewnia psu inne rozrywki, o których Ty nawet nie masz pojęcia. To jest Twoja decyzja na całe jego psie życie. Jeśli Ty sobie nie poradzisz, to będzie Twoja wina. Jeśli chcesz kupić psa, przemyśl to - może masz wystarczająco dużo czasu, aby pomóc bojaźliwemu, porzuconemu psu, może okazać się lepszym, bardziej wdzięcznym pracownikiem czy pomocnikiem niż pies z rodowodem. Jeśli chcesz adoptować, przemyśl to - może bardziej odpowiednim wyborem dla Twojej rodziny z dziećmi będzie szczeniak odpowiedniej rasy z domowej hodowli niż kuląca się w kącie boksu nieprzewidywalna w strachu galareta. Przemyśl, rozważ i nie żałuj swojej decyzji. Łapa Wszystkim!