środa, 4 stycznia 2017

Pozytywny klient

     Zaczynając pracę w branży zoologicznej, robiłam to z miłości do zwierząt - niekoniecznie z chęci udzielenia ludziom dobrych rad. Jednakże musiało się to zmienić. Wiecie co? Nic prostszego i więcej wartego!
     Pomimo, iż przestrzegano mnie przed różnego rodzaju klientami, a ja sama miałam moje miasto za niczego nieświadomą wylęgarnię buractwa, postanowiłam podchodzić do każdego po prostu po ludzku. W końcu od urodzenia mieszkam w mieście, w którym teraz pracuję. Okazało się, że bardzo dobrze znam miasto i rynek, ale klienci kompletnie mnie zaskoczyli!
     Wielu z nich ma bardzo bogatą wiedzę, a jeśli mają jakieś braki, chętnie je uzupełniają. Wracają, żeby porozmawiać. Zapytają o mojego zwierzaka. Często pamiętają imiona moich zwierząt, wtedy trochę mi głupio, bo mój mózg zwykł od razu nie rejestrować takich rzeczy jak zwierzak czy rodzaj kupowanej karmy. Potrafią pogadać na tematy totalnie spoza branży. Wspaniali ludzie.
     Tylko, żeby szefostwo bardziej motywowało do pracy...